czwartek, 1 marca 2012

Biały, czerwony, niebieski...


Podobno nie można przepłynąć morza, kiedy się stoi nad jego brzegiem. Podobno...
Ta mała wątpliwość daje mi prawo, by się z tym nie zgodzić. Człowiek w swoich wyobrarzeniach jest w stanie zrobić absolutnie wszystko, osiągnąć nieosiągalne, przepłynąć całe morze, ba, nawet ocean, i to niejeden! Musi tylko mieć dużą wyobraźnię i lubić oddawać się czasem swoim marzeniom... Czyli, nieskromnie pisząc, mieć w duszy troszkę tak, jak ja :)

Lubię port w Gdyni. Ostatnio oglądałam go kilkanaście lat temu, wydawał mi się wtedy taki olbrzymi, a morze wokół było jak Wszechświat, Nieskończone. Wtedy też zapamiętałam te kolory.

Czasem naprawdę nie trzeba przepływać całego morza. Niekiedy wystarczy trochę się w nie powpatrywać. Ja tak robię... Wpatruję się. Nie zawsze uda mi się coś dostrzec i nie zawsze są to wędrówki w głąb siebie. Niekiedy bywa i tak, że się po prostu gapię. I nie mogę przestać.

Stojąc nad brzegiem morza i oglądając świat zacumowany przy porcie, można pomalować sobie nierzeczywistość na biało, czerwono i niebiesko. Bo rzeczywistość już dawno została w te kolory ubrana.  A jeśli Ty, mimo wszystko, widzisz ją szarą, to spróbuj przepłynąć swoje morze :)
Lub jeśli jest to zbyt trudne, to po prostu stań nad jego brzegiem...