niedziela, 14 października 2012

Czekając na deszcz

Oglądam zdjęcia zrobione dwa tygodnie temu. Na zdjęciach... susza i miejsca, gdzie stałam suchą stopą, a gdzie kiedyś płynęła Wisła. Oglądam, dziwię się i zastanawiam. Nie nad faktem niepokojąco niskiego stanu wody lecz nad tym... dlaczego właściwie? Dlaczego ta Wisła tak mnie urzeka?

Pierwszy raz odkryłam jej oblicze zeszłej zimy - była jeszcze gdzieniegdzie pokryta lodem, co wspominam z uśmiechem na twarzy. Od tamtej pory każda podróż nad rzekę jest ukojeniem i ucieczką od nazbyt często  burej codzienności.

Dla mnie jak i dla Wisły ten rok jest rokiem suszy. Obserwuję jak niebezpiecznie obniża się poziom empatii a wzrasta słupek obojętności. Na suchej wysepce dawnej wrażliwości kryją się strzępy jej pozostałości, wystawione na zewnątrz czekają... Na te kilka kropel... 

A Wisła żyje, tak jak ja. Człowiek przeżywa różne stany, tak jak i przyroda nie zawsze jest stała. Może to jest własnie odpowiedź na pytanie, dlaczego mnie urzeka? I choć ostatni czas nie był dla mnie łatwy, to nadal wierzę, że niebawem znów spadnie deszcz i wszystko wróci do normy, a od codzienności nie będzie trzeba uciekać.

Wraz z Wisłą czekam na deszcz.