Pamiętam bardzo dobrze, to było przecież całkiem niedawno.
Spacerowałam po zalanym słońcem mieście, zupełnie mi nieznanym. Pamiętam, że miałam na sobie białą sukienkę, że wiatr rozwiewał mi włosy, a serce (serce!) biło w rytm przecudownej lekkości bytu. Pamiętam również, że dotarłam do tej uroczej kawiarenki zupełnie przypadkiem. Na pozór nie była nadzwyczajna: na zewnątrz stoliki przykryte serwetami, w małych wazonikach polne kwiaty, a w środku? Wszechobecny dobry nastrój, zapach parzonej kawy i rytmy miłej dla duszy muzyki. Nie mogłam ominąć tego miejsca, z ważnego powodu - do środka zapraszały mnie otwarte na oścież drzwi z tabliczką o kojącym napisie: Nadmiar dobrych rzeczy bywa cudowny.
Czy w ogóle może istnieć coś takiego jak nadmiar dobrych rzeczy...?
Może!
Może!
Nie bez powodu własnie dziś przypomniała mi się tamta kawiarenka i tamten nastrój. Często myślałam sobie, jak by to było fajnie, gdyby można było przechowywać miłe chwile, zamrażać je jak kostki lodu a potem pić wraz z napojem i rozkoszować się nimi. Albo zamykać je w pudełkach, zakręcać w słoikach i otwierać, kiedy tylko zechcę...
Ale przecież dobre chwile można mieć zawsze. Wystarczy tylko otworzyć oczy i serce na rzeczywistość, która nas otacza, i po prostu, całkiem zwyczajnie dostrzec je, zachłystywać się nimi, czerpać, brać, rozdawać...
Ale przecież dobre chwile można mieć zawsze. Wystarczy tylko otworzyć oczy i serce na rzeczywistość, która nas otacza, i po prostu, całkiem zwyczajnie dostrzec je, zachłystywać się nimi, czerpać, brać, rozdawać...
Kilka dni temu odbyłam bardzo miły spacer z bratnią duszyczką potrafiącą pięknie patrzeć na to, co obok i za rogiem, potrafiącą dostrzegać na pozór niewidoczne rzeczy. Dobre chwile też są czasami takie.... "niewidzialne". Niekiedy wystarczy spotkanie z przyjacielem, czasem rozmowa, spacer, muzyka, czyjś uśmiech, błahostka... Tak proste, tak banalne.
To, co niewidzialne zawsze było dla mnie najpiękniejsze. Bo nic innego, jak właśnie niedostrzegalne najtrudniej jest zauważyć. I najgorzej jest... stracić.
To, co niewidzialne zawsze było dla mnie najpiękniejsze. Bo nic innego, jak właśnie niedostrzegalne najtrudniej jest zauważyć. I najgorzej jest... stracić.
fot. Sylwia O. |