niedziela, 23 października 2011

Nicość

Chciałabym zaszyć się pod puchową, grubą kołdrą, kocem i patchworkową kapą. 
Schować się i zostać tam, gdzie jest mi ciepło, dobrze i bezpiecznie. Zniknąć. I nie musieć... Nic. 
Czasem tylko wyjść w futrzanych kapciach po kubek z gorącą herbatą. I obserwować przez chwilę jak ładnie para rozpływa się w przestrzeni rysując ślaczki, które zbyt szybko znikają... W nicość.
Świecie, co w Tobie jest trwałego...?





Przychodzi jesień
wszystko zaczyna przekwitać
i wieje wiatr,
w którym czuć już tylko zimę
Nie umiemy już
budować swoich domów
nie czekamy już
na
nic
R. Gawliński


sobota, 8 października 2011

Jeśli ktoś...

Jeśli ktoś zapytałby mnie dlaczego wróciłam z Bieszczad tak szczęśliwa i pełna zachwytu, odpowiedziałabym, że otaczały mnie Dobre Dusze. To one zaprowadziły mnie w miejsca, do których nigdy bym nie dotarła. I dzięki nim, poznałam kilka wyjątkowych osób, których ścieżki życia dawno zostały już wydeptane przez los...

Jeśli ktoś zapytałby, jak zapamiętałam Bieszczady, odpowiedziałabym, że tam, właśnie tam zobaczyłam jak wygląda czerń nocy, tam poczułam jak zimna jest woda w rzece i tam usłyszałam przecudowny dźwięk - ciszę.   

Jeśli ktoś zapytałby, dlaczego wzrusza mnie sprzedawca słów, odpowiedziałabym, że nigdy wcześniej nie słyszałam tylu wierszy, i że nie chcę poznać jak smakuje oszukanie z marzeń. I jeszcze powiedziałabym, że nie mogę przestać myśleć o tym, czy jego oczy naprawdę są tak bardzo smutne czy tak bardzo nieprzeniknione...


zaprawdę
powiadam wam wszystkim
wielkim jest Ten
który 
umieścił tu Biesy i Czady
i nas
niepokornych
Ryszard Szociński




Oszukani z marzeń oczekujemy jutra.. 
Ryszard Szociński



A  jeśli ktoś 
zapytałby
czy chciałabym tam jeszcze wrócić
odpowiedziałabym - zabierz mnie tam
zabierz mnie tam jeszcze dziś


poniedziałek, 3 października 2011

Bury, herbata i Bieszczady

Czy zmarzła Wam kiedyś w domu herbata...?
Zapewne wcześniej się nad tym nie zastanawialiście. Dla mnie pytanie to również byłoby abstrakcją, ale odkąd miałam przyjemność przez niedługą chwilę przebywać w towarzystwie Rysia o ksywie "Bury", nagle... zaczęło mieć sens.

Nie wiem skąd i po co Rysiek wziął się w Bieszczadach. Może po to, by byc szamanem? Bo bez wątpienia potrafi rzucić czar. Widziałam na własne oczy, jak ludzie zastygają zasłuchani w jego opowieściach, trwając długo w bezruchu, czasem otwierając ze zdumienia buzię, albo oczy. Szeroko.
Co więcej, w tych chwilach na twarzach gości Ryśka maluje się uśmiech, bo to bardzo pozytywna i zabawna osobowość, nawet głowy przechylają się zasłuchane. A Bury jest wtedy w swoim żywiole i snuje niezliczone bieszczadzkie opowieści. Zresztą... słuchając Rysia sama przeniosłam się do innego świata i choć pamięć jest ulotna udało mi się zapisać w niej kila jego słów:

Wiosna... jest jak młoda dziewczyna. Lato to tysiące barw. Gdybym mógł kiedyś spotkać lato, to skierowałbym je na inną ścieżkę. A jesień jest jak przystanek autobusowy, wtedy wszystko się kończy... I zima. Zima jest jak cicha śmierć. Przychodzi tak znienacka...

Żadne słowo pisane nie odda rysiowej gestykulacji, jego tonu głosu, jego mimiki, poczucia humoru i żartu, który niekiedy miesza się ze smutną refleksją sprawiając, że uśmiech ustępuje miejsce zadumaniu.






.... Mnie nigdy nie zmarzła w domu herbata.
Śpiąc w bieszczadzkim schronisku pod dwoma kołdrami człowiek docenia swoje wygodne i ciepłe życie. A ja mówiąc bardzo szczerze - zupełnie nie wiem jak wygląda prawdziwe życie w Bieszczadach...  I wcale nie chcę udawać, że jest inaczej.

A same Bieszczady za każdym razem poznaję na nowo.
I z każdym powrotem w tamte strony, lubię je jeszcze bardziej.

Jeśli komuś nigdy nie zmarzła w domu herbata, to nie wie jakie jest życie w Bieszczadach
Rysiek "Bury"