czwartek, 25 sierpnia 2011

Mazury sentymentalnie

Są osoby, dla których Mazury to kraina tysiąca jezior, ciekawych łajb, wspaniałych lasów, krów pasących się na zielonych łąkach, czarnych bocianów czy ekscytujących spływów kajakowych. Znam też takich, którzy Mazury kojarzą z interesującą historią bunkrów i kwater albo takich, którzy cenią etniczno-religijne walory tego regionu.

Dziś, z perspektywy kilku dni, które upłynęły od mojego powrotu, codziennie jeszcze „widzę” Mazury. Są to przeróżne obrazki, niektóre z nich zostały utrwalone na zdjęciach, inne zapisały się tylko w mojej pamięci.
Dzięki skrawkom przeżyć i olśnień, których doznałam, mogę zamknąć oczy i na chwilę zatrzymać czas, wrócić do miejsc, ludzi i wydarzeń, które zapisały się w moim sercu.

Najbardziej jednak cieszy mnie to, że będąc tam – byłam. Byłam prawdziwą, nieskrępowaną… Sobą. Szczęśliwą, śmiejącą się  i radosną. Jakiekolwiek bowiem miejsce, choćby najpiękniejsze na świecie nie będzie magiczne jeśli nie spotkamy w nim ludzi, w oczach których odnaleźć możemy bratnią duszę, a czasem nawet przyjaźń. Albo chociaż jej zalążek…

  



 

2 komentarze:

  1. Mazury czynią cuda. I najpiękniejsze jest to, że wystarczy zamknąć oczy i już się tam jest. Śliczne fotki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu podzielam Twoje myśli.
    Ślicznie uchwyciłaś chwile :O)

    OdpowiedzUsuń