poniedziałek, 22 sierpnia 2011

O starej wierze i pewnym cmentarzyku

Przyznam szczerze, że etniczny koloryt Polski i jej kultiurowo-religijna różnorodność niekiedy mnie zaskakują. Podczas pobytu na Mazurach miałam możliwość spotkać się z nieznanym mi wcześniej, bardzo ciekawym odłamem religii prawosławnej, ze starowiercami.
W malowniczym Wojnowie znajduje się prawdopodobnie jedyny starowierski klasztor w Polsce. W czasach świetności mieszkało tam kilkadziesiąt mniszek i liczni rezydenci. Ostatnia z sióstr o pięknym imieniu, Afimia, zmarła w 2006 r. i od tamtej pory klasztor przeszedł w ręce prywatne pełniąc tym samym funkcję z pokroju turystycznych ciekawostek. Jakkolwiek by nie było, jego wnętrze i znajdujące się w nim ikony oraz stare księgi zrobiły na mnie wrażenie...







Częściowo odcięta od cywilizacji, aż do dziś nie byłam pewna skąd wzięli się starowiercy. Sądząc po nazwie domyślałam się jedynie, że to musi być wiara, która istnieje od dawien dawna. I faktycznie. Starowiercy, zwani też staroobrzędowcami i filiponami, to wyznawcy prawosławia, którzy nie uznali reform przeprowadzonych w rosyjskiej cerkwi w XVII wieku. Z tego powodu spotykały ich silne represje, które zmusiły ich do emigracji na inne, bezpieczniejsze tereny. Tak właśnie dotarli między innymi na Mazury zostawiając tu "maleńki kawałek starej Rosji".

Skoro jestem już w temacie wyznań i obrzędów, to chciałabym napisać o czymś jeszcze...

Szwędając się bezdrożami ziemi mazurskiej można odnaleźć wiele cmentarzy różnych wyznań i obrządków. Mnie udało się dotrzeć do miejsca gdzie znajdują się już niestety - pozostałości cmentarza ewangelicko-augsburskiego w Ukcie. Na tym dziewiętnastowiecznym, zagubionym wśród drzew cmentarzyku zachowało się kilka z licznych krzyży. Tylko kilka, gdyż większość z nich została prawdopodobnie zniszczona, zdewastowana lub oddana na złom o czym świadczą ślady odcięć.


Kiedyś każdy z nas zniknie z tego świata. Może będziemy w innym, lepszym, może w gorszym, może odrodzimy się w nowych wcieleniach, a może nie będzie już po nas nic... Któż to wie? Jedno jest pewne - prochy zmarłego zasługują na szacunek. Bez względu na to czy ktoś chce, by go skremowano czy też pochowano w grobie.
W świetle zachodzącego słońca niemieckie napisy na krzyżach owego niewielkiego cmentarzyka: "Spoczywaj w pokoju" łapały mnie za serce. "Spoczywaj w pokoju"...
Oby nikt nie odciął Twojego krzyża. 
I nie oddał go... Na złom.

4 komentarze:

  1. Nie zwiedzałam jeszcze okolic Wojnowa od strony cmentarzyków. Dzięki Tobie pomyślalam, że to może interesujący pomysł na kolejne odwiedziny Mazur.
    Piekne zdjęcia :O)

    Poprostu Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam drogę do tego klasztoru i bramę wjazdową. Piękny obraz na wjeździe do Wojnowa :-)) Cieszę się, że dzięki Twoim zdjęciom mogłam zobaczyć jakie klasztor kryje skarby choć o nich słyszałam. Nie wiem czy tam kiedyś wejdę. Żal mi, że klasztor jest w nieodpowiednich rękach. Mam nadzieję, że przetrwa... EB

    OdpowiedzUsuń
  3. Anulka, piękne zdjęcia i piękny opis.... A my tymczasem pozdrawiamy z.... Klasztoru Starowierów, w którym znaleźliśmy cudowne lokum na kilka wakacyjnych dni...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś poetką fotografii Aniu... I już nawet nie wspominaj o niemocy twórczej ;)

    OdpowiedzUsuń