niedziela, 4 września 2011

Zza firan na Brzeskiej

Jak myślisz, kogo możesz spotkać na Pradze? 
Dziś na Pradze można było spotkać mieszkańców przeróżnych krajów, którzy prezentowali tam nie tylko oryginalne smakołyki, ale i kawałek swojej kultury, prażan, który wyszli z głębin swoich podwórek na sam środek Brzeskiej oraz wszystkich ciekawskich, którzy dziś wyjątkowo nie bali się wkradać w zakamarki między kamienicami, wchodzić do bram, wspinać się trzeszczącymi pod stopami schodami na ostatnie piętra wysokich kamienic, by zaglądać w każdy kąt, łapczywie szukając odpowiedzi na pytanie - "co tam jest, co jest w środku"?
I mnie również można było tam dziś spotkać :)

Nie będę pisać, że Praga jest cudowna i wspaniała. Mój zachwyt nie jest na stałe wbudowany we mnie, ma swoje granice.
Nie będę pisać, że Praga jest magiczna, bo to byłoby zbyt banalne.
Nie będę pisać również, że kocham to miejsce wraz z jego mieszkańcami, bo niestety ciągle jeszcze uczucie to przeszywa strach.

A nie napiszę tego wszystkiego z jednego powodu.... 
Praga jest prawdziwa do bólu a przełknięcie prawdy niekiedy nie jest łatwe, czasem kolce potrafią mocno skaleczyć delikatne podniebienie. Jest jak prawda o każdym z nas. Nie ma w niej nic fałszywego i obłudnego. Nie ma tu sztucznego blichtru, nie ma pozy ani fałszu. Z każdej pary oczu, która na Ciebie patrzy, bije prawda. 

I taka właśnie dla mnie Praga jest - prawdziwa. Z tymi nieodżałowanym kamienicami, które jeszcze nie umarły. Z grupami młodych chłopaków, którzy patrząc Ci prosto w oczy powoli, jakby stopniując napięcie mówią: "nie rób tego zdjęcia"... Z setkami pustych butelek, które stoją w niejednym kącie. I ze swoimi twarzami... Twarze mieszkańców Brzeskiej. Przyjrzyj się im. Zmarszczki i bruzdy, to pamiętnik ich życia naszkicowany przez czas.

Dziś odkryłam zasnute firaną oblicze warszawskiej Pragi, przez którą jak po morzu płynęły niezliczone ilości ludzi. W tym morzu łatwo można się było zatopić. Płynąc wraz z tłumem zobaczyłam, że cegła wciąż jeszcze jest czerwona, jak to dobrze. Tynk odpada, jednakże fundamenty wyglądają na niewzruszone, jakby nic nie było w stanie ich całkowicie zniszczyć. Jak dobrze...

Bo ja wcale nie chcę nowej, innej Brzeskiej, nie chcę nowej Pragi, pięknej Pragi.
Chcę, by pozostała taka jaka jest.
Chcę, by zawsze była prawdziwa.




2 komentarze:

  1. Praga jest prawdziwa. Dziś robiąc zdjęcia zrujnowanej kamienicy jeden robotnik powiedział do mnie "przydałby się jej remont". A ja nie chciałabym żeby ktoś Pragę przerabiał. Owszem zadbał żeby nie niszczała tak szybko, że umieszcza się tabliczki informujące o niebezpieczeństwie. Chciałabym żeby znalazł się ktoś, kto ma na tyle dużo wyobraźni, że widzi prawdziwą Pragę. Piękne zdjęcia Aniu :-) I Ci panowie w kaszkiecikach... tacy prascy. Jeszcze raz dzięki za dzisiejszy spacer. E

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdania o Pradze są mocno podzielone. Niestety duży wpływ na jej obraz ma mit dzikiej i niebezpiecznej dzielnicy. Może faktycznie nie jest tak transparentna jak ul. Marszałkowska, ale można się w niej odnaleźć. Trzeba poznać jedynie reguły gry, a wtedy nie można już jej nie polubić. Sama myślę o znalezieniu tam małego miłego kąta dla siebie. Aniu piękne zdjęcia, wychwytujesz fantastyczne momenty.

    OdpowiedzUsuń