Chciałabym mieć w sobie odwagę, by zrobić coś szalonego. Spakować życie do jednej walizki. Wrzucić tam kilka wspomnień, parę gestów, niewypowiedzianych słów, garść zapachów i odrobinę wzruszeń. Odnaleźć ukryte głęboko marzenia i tęsknoty. I zaprzyjaźnić się z nimi na tyle, by móc spełniać je na sto procent...
Czasami chciałabym zostawić za sobą wszysto tak, jak jest, z młodzieńczą lekkością i beztroską.
I chciałabym się nie bać. Móc znaleźć siłę i spokój, gdy będę zamykać za sobą drzwi idąc w świat realizować marzenia.
Chciałabym też odnaleźć w sobie szlachetność wierzby. Cierpliwie znosić chłody i huragany, które czasami się pojawiają, by każdej kolejnej wiosny odradzać się na nowo, silniejsza.
Aniu, jak pięknie powiedziane i uwiecznione.
OdpowiedzUsuńMyślę, że masz w sobie bardzo dużo z wierzby bo wiele znosisz i na pewno dzięki temu jesteś silniejsza. A że nie zawsze w takich chwilach mamy cierpliwość (częściej strach, złość, nerwowe kołatanie serca) to tak sobie myślę, jest to już przywara ludzi. I dlatego warto w takich chwilach pojechać w plener i przytulić się do wierzby. Ja uwielbiam przytulanie się do drzew. Ściskam EB
Anula pięknie piszesz ,mając takie lekkie pióro zacznij publikować swojego bloga w formie felietonów.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie .
Dziękuję Wam :) Piotrek - nawet nie wiesz jak bym chciała :)
OdpowiedzUsuńZacznij od fejsa ,nie mamy pojęcia ile osób tam zagląda .
OdpowiedzUsuńDaj szanse poczytać Twojego bloga większemu gronu znajomych i nie tylko.Ściskam serdecznie,
Anulko, oby "chciałabym" urosło do rangi "właśnie to robię"!
OdpowiedzUsuńMagda